Postanowiłam pisać - jak w tytule - o urokach życia na wsi. Tak było... a jak będzie? Ponad rok temu musiałam z normalnego człowieka przeobrazić się w bezglutenowca. i teraz będzie o tym jak sobie radzę.
Bezglutenowa Wioseczka
sobota, 30 czerwca 2012
O tym co się dzieje na koncercie ;)
Dziś na Dniach Kruszwicy zagrał swój koncert zespół PIERSI z Pawłem Kukizem na czele. Moja siostra była na widowni kruszwickiego amfiteatru i co jakiś czas dawała mi za pośrednictwem telefonu komórkowego posłuchać muzy "na żywo". Mój synio starszy patrzy na mnie jak chodze z telefonem i śpiewam - ... jeszcze dzień wyjdę stąd, rzucę bagnet, rzucę broń, przeskoczę każdy mur.. i patrzy pytającym wzrokiem - a ja mówię - Ciocia jest na koncercie i daje mi posłuchać trochę. A Staniu się pyta - a co Ona tam robi - a ja niewiele myśląc - rzuca majtkami w pana piosenkarza ;D a on - naśladując rękami strzelanie z gumy - to tak Ona strzelała? :D HEHEHE, a potem jeszcze - a wujek to też strzelał w nich majtkami? I najlepsze - a Mikołaj i Czarek też tam byli? Mówię - pewnie tak. A St - a oni czym strzelali - SKARPETKAMI? :D
I takie oto teraz wyobrażenie koncertów dzięki mądrej mamie dociekliwy synek.
wtorek, 26 czerwca 2012
Jakże ja bym chciała nie narzekać...
Zakładając tego bloga miałam na myśli jeno pozytywne pisanie, o tych kumkaniach, i jajobraniach i takich tam. Ale tak się nie da. To znaczy da się, ale nie mam siły.Ale nie, bo siłę to mam, ale mi ręce opadają, głos więźnie w gardle i tchu w piersi brakuje. No bo jak ja mam pisać o tych pierdółeczkach . Kiepskawy początek sezonu mamy. Ziemniaki wczesne - nasze złoto cenę mają zatrważająco niską. Tak tanich to ja nie pamiętam, a przecież wszystkie ceny z paliwem na czele do góry poszły, i gdzie tu opłacalność? A jak jeszcze widzę ministra Sawickiego, który w najdroższym czasie antenowym o opowiada jak to za jego rządów wieś się wzbogaciła promując w sumie tylko siebie to mnie krew zalewa. Ale dosyć już tego narzekania, przecie ile można. Lepiej sobie popatrzymy co też ciekawego na wioseczce.
Nawiedziło nas UFO ;)
ale na szczęście nie porwało sąsiadowych krów
ani tez moich królisiów, które to są już na tyle dorosłe żeby wyprowadzić się od mamusi swej.
Królisie są nader grzeczne i spokojne bo jak dostaną "zielone" do jedzenia to najpierw wyjadają meliskę która porasta z boku mojego trawnika, który niegdyś był ogrodem ciotki Zochy Woźnioczki która to tą że meliskę posiała.
Ufo na szczęście odleciało zostawiając na niebie znak pokoju :)
A dla wielbicieli rabatek zapodaję:
Moje pomidorki zaraz po posadzeniu:
i teraz (wczoraj)
i rozsadę kalafiora i brokuły
i marchewkę i buraczki z mojego warzywnika
i mężowe ogórki (moje jeszcze nie kwitną)
ziemniaki wczesne ( właściwie już wykopane)
i ziemniaki późne
To tyle na dziś. :D Pozdrawiam.
poniedziałek, 25 czerwca 2012
Czas nie ubłaganie leci, ale czy będą z tego dzieci? :P Niee :D co najwyżej mogę stworzyć kolejnego posta.
Upsss
Przepraszam że tak krótko, ale to mój syn Piterek dorwał się do laptopa podczas mojej nieobecności i wysłał posta zanim skończyłam. Postaram się jak najprędzej go dopracować. Posta oczywiście, bo Piotruś Pan dopracowany pod każdym szczegółem :)
niedziela, 3 czerwca 2012
Kolejny odcinek bloga dla wytrwałych i cierpliwych czytelników :)
Nu wczoraj to taki trochę falstart wyszedł, ale dziś się poprawię. Bo ja nie mogę sobie codziennie tak siąść i pisać - co chwila słyszę - mamo pić; mamo jeść,mama siku, mama - a on/ona mi zabiera... mama a Piter ma coś w buzi itp itd i w między czasie jeszcze Małżonek mój osobisty jakąś roszczeniową postawę przyjmuje i wciąż coś chce.I tak czas leci. Do tego dochodzą jeszcze choroby dzieciaków ( w tym roku sezon na kaszle i katary jeszcze nie minął)wizyty i wizytacje (różnica oczywista - wizyty składają nam rodzina i przyjaciele, z wizytacją przychodzi teściowa ;)i nawet nie wiem kiedy miesiąc zleciał.itp itd :)
Na początek w ramach dokumentacji foto przedstawię fotografię Gospodyni i Gospodarza :D bardzo aktualna bo dzisiejsza zrobiona przez Pierworodnego syna na wiejskim placu zabaw. nio.. to już się znamy :D
poprzednią opowieść zakończyłam na wiciu gniazda przez Królisię Czarnulkę moją. Jak się na następny dzień okazało Gospodarz wyleczył ją z niepłodności(podobno szepnął jej w długie ucho że jak tym razem nie będzie małych to skończy jako pasztet) no i ona się zebrała w sobie i oto mamy piękne 2 królisie. Było więcej, ale odrzuciła. Zwierzaki niestety tak mają. No ale ważne że chociaż dwa są.
Jeden czarny jak mama, drugi brązowawy jak tato. PRześliczne i rosną jak na drożdzach, w tej chwili mają skończone 5 tygodniu i już same ładnie jedzą.
To na tyle o królisiach. Nie będę już zanudzać.
Reszta będzie później :)
Witam.
Mam wielkiego kaca, moralnego oczywiście że na tak długo zostawiam garstkę moich wiernych czytelników. Przecież tak nie można, na pewno wielu z Was drży z niepokoju o moją Królisię i jej potomstwo, pewnie nie możecie też spać nie wiedząc co się u nas dzieje. Niniejszym zaczynam nadrabianie zaległości opatrzone bogata dokumentacją foto. :D
i tu przerwała, lecz blog w napięciu trzymał, i wszytskim się zdawało że to Gospodyni pisze jeszcze, a to echo (stukających klawiszy) grało ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)