Bezglutenowa Wioseczka

Bezglutenowa Wioseczka

czwartek, 26 kwietnia 2012

O tym, że seks uprawiany jeno w celu prokreacji może być niebezpieczny.

Wiem wiem, ten post miał być publikowany kilka tygodni temu, niestety mieliśmy dużą kumulację chorób. Pierwszy raz zdarzyło się że wszyscy razem, cała piątka jak jeden raz padła złożona grypą. Ciężko nam było jak cholera bo nie mieliśmy(ani ja ani mąż ) siły się ruszać, ale trzeba było koło dzieci równie chorych chodzić. ale już wszystko jest w porządku zatem powracam do blogowania. Jak już wiadomo mamy Wiosnę, :D a jak jest Wiosna to wiadomo,ptaszki (tu obiecane zdjęcie wioskowych bocianów) i pszczółki się bzykają
koty się marcują( nia mam foty ;) - prokreacja idzie pełną parą. I my też chcieliśmy do tegoż nurtu się przyłączyć. Znaczy nie osobiście :P ale dopomóc pewnej parze się spotkać i tegoż aktu dokonać :D Mamy piękną czarną królicę, singielkę, po przejściach - już kiedyś zdawało się nam że może być przy nadziei, bo się spotykała z kawalerem, podtykaliśmy jej najlepsze kąski, ona się robiła coraz większa, ale po jakiś 2 mc :) się zorientowaliśmy ze po prostu przytyła i małych łysych brzydalków(kto widział króliczego noworodka to wie o czym mówię) nie będzie. Przeszła więc na dietę odchudzającą (bo jak zwierzątko zapasione to ciężko się o potomstwo wystarać)i kilka(naście ) dni temu przyjechał do niej przystojny kawaler. Niepokojąco przystojny
wydawał się być ułożony i odpowiedzialny - idealny kandydat na partnera naszej Czarnulki i ojca jej dzieci. Mój małżonek wpuścił tą młodą parę do jednej klatki i zostawił. Kawaler wydawał się być spokojny i nieśmiały,a nasza Czarnulka
miała być Dominą w tym związku. Niestety okazało się być inaczej. Następnego dnia okazało się że to bydle niewyżyte zdarło niemalże futro z pleców swej oblubiennicy. Natetychmiast został odsadzony i miał być odwiezion do swojego matecznika. Niestety los chciał inaczej. Kilka dni potem jam osobiście je karmiła i musiałam nie domkąć drzwiczek od klatki. Rano okazało się że Kawaler ów poczuł zew natury i chciał uciec na wolność. Tam zainteresował się nim nasz pitbull ;) Odi i tak długo się z nim bawił że zamęczył go na śmierć. :(
Nieszczęśliwa ta historia ma jednak dobre zakończenie. Zauważyłam że Czarnulka robi sobie tzw gniazdo. Czyli wszystko na to wskazuje że ten krótki, intensywny lecz tragiczny romans będzie bardzo owocny.