Bezglutenowa Wioseczka

Bezglutenowa Wioseczka

wtorek, 12 października 2010

i co z tego kajania wyszło...

własnie... cierpie na pernamentny brak czasu, a jesli dołoże do tgo moje wrodzone lenistwo to sie nie ma czemu dziwic ze postów nie przybywa. Chciałam częściej.. postaram się jak tylko będe mogła..
Najpierw odpiszę na pytanie zadane w komentach - a więc nie wiem jeszcze czy to fasolka czy groszek, ale juz niedługo będę wiedzieć.Powiadomię niezwłocznie moich czytelników :)
Co do robactwa - tego raczej bym sie nie obawiała, zawsze jakis komar, mucha czy osa może wleciec do domu czy inny pająk. Zdarza się też ze ropuszki wchodzą sie ugrzać jak drzwi wejściowe są niedomknięte :D Jednak dla mnie problemem są myszy, chyba rzeczywiście szykuje sie nam zima tysiąclecia bo nie można się obegnać. Wchodzą gdzie tylko mogą.. I nie wiem jak się dostaja do domu, nie mam pomysłu gdzie szukać dziury i zalepiać. ostatnio nawet zdawało sie mnie że słyszę drapanie nad moją główką szanowną czyli między dachem a płytą gipsową. a jak ona tam wlazła?
nie znaju. Mysz to mój wróg. Pozastawiane łapki prędzej czy później rozwiążą sprawę. Kilka dni temu znalazłam złapaną nieboszczkę, obwieściłam zwycięstwo (myslałam naiwnie ze mam tylko jednego gościa) a tu w niedziele po proszonej kolacji moja mama się mnie pyta czy to możliwe że widziała mysz biegnącą po szafce w kuchni brrr.. brzydzę się ich... - to tyle jeśli chodzi o te wredne stworzenia.
c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz